Archiwum 22 listopada 2008


lis 22 2008 Ja rozjemcą?
Komentarze: 0

Niepojęte? Ależ możliwe. Ja to przewidziałem, gdy pisałem: wróg wspólny zszywa, gdy istnieje; gdy wróg skończony – cer sparcieje”.

Wczoraj wyżalali mi się: syn w imieniu swoim i żony na szwagra, czyli zięcia, i na córkę; córka zaś w imieniu swoim i zięcia na swoją matkę a jego teściową.Pokłócili się bowiem o pilnowanie wnuków.

A ja wolałbym zgodę, niż wątpliwą satysfakcję, że miałem rację. Przede wszystkim jednak nie mam ochoty wysłuchiwać ich wzajemnych żalów a już zupełnie komentować, doradzać, mediować itp.

Jeszcze o tym, co mi mówili; córka powiedziała, że niedawno doszli ze swoim mężem do wniosku, iż lepiej byłoby, gdyby to matka się wyprowadziła a ja bym został. Tego nie skomentowałem. Powiedziała mi też, że ona już taka jest, że nie pamięta o co się na mnie gniewała. Ja jej na to, istotne powody gniewu to się pamięta a epizodyczne, wynikające z chwilowych sytuacji lub wydumane, nierzeczywiste są przemijające i nie utrwalają się w pamięci, z reguły. Córka powiedziała jeszcze, że z kolei jej mąż na pewno takie rzeczy pamięta. Ja jej na to, że jeśli nawet tak jest, to i tak nie było prawdziwych powodów. Tego z kolei ona nie skomentowała.

Syn natomiast skarżył, że moja córka z zięciem, to planują cudzy czas a potem są obrażeni, że komuś coś wypada i ich plany nie mogą się ziścić.

Rzeczywiście, starsza córka do młodszej wysłała SMS-a z pretensjami, że młodsza nie może pojechać w terminie, jak chciała i planowała.

Rozmawiałem z młodszą córką. Mówiłem o tym, że jest taka sytuacja, że skarżą na siebie. Przypommniała sobie sama, że gdy ja byłem wspólnym wrogiem, to się zgadzali, teraz zaś kłócą się między sobą.

Młodsza córka powiedziała mi, że gdy ja przestałem w pewnym czasie być wspólnym wrogiem, to jakiś czas była nim jeszcze ŚP Z. No ale ona nie żyje i teraz, z punktu widzenia wyżej opisanych, jest problem. Wróg musi być a akurat go nie ma.Młodsza córka wyraziła obawę, że to ona takim wrogiem stać się może. Są pewne tego symptomy.

Szkoda, że nie może być zgody, ale jakże m,oże być, skoro wszelkie problemy oni rozpamiętywują, o wszystkim, co u kogoś za złe uważają, wytrwaledebatują. Konflikty ich nakręcają, nadają sens ich życiu, są im do niego niezbędne, jak powietrze. Tam jedynie starsza córka byłaby do „wyrwania” z tego zaklętego kręgu, ale póki co, również nie jest pasywna.

A może rzeczywiście to ex realizuje cel znalezienia nowego wspólnego wroga – młodszej córki? Nie chcę w to wierzyć. Byłoby to przerażające.

 

wiktim : :
lis 22 2008 Ale nie wszystko po myśli …
Komentarze: 0

Ma bowiem córka granatową ukienkę do łaciny uszytą poprzez przerobienie sukni standardowej. Zawiozła ją dzisiaj na trening, aby skonsultować z trenerką, czy jest dobra na turniej.

Trenerka z sukni nie była zadowolona i zaleciła pewne przeróbki.

No to trzeba będzie przerobić. Próbowałem sam, ale jednak to krawiecka, fachowa przeróbka krawiecka. Bez odpowiedniego oprzyrządowania nie da rady.

19.11.2008

wiktim : :
lis 22 2008 Pieniądz środkiem, nie celem
Komentarze: 0

Zadzwoniłem do syna. Ponieważ mam w niedzielę jechać do Zamościa, to poprosilem go, aby mi wysłał przesylką kurierską koła zimowe, które tam zostały.

Ale to będzie kosztować - powiedział.

Odpowiedziałem, żeja potrzebuję opony zimowe i wiem, że za przesyłkę trzeba zapłacić – i trzeba. Powiedział, że nie ma czasu mógłby mi wysłać w sobotę. Ja mu na to, że w sobotę, to za późno.

Nasunęła mi się myśl, że to kwestia podejścia do pieniędzy. Ja traktuję pieniądz, jako środek do osiągnięcia celu a nie cel sam w sobie.

19.11.2008

 

wiktim : :
lis 22 2008 Decyzja trenerów
Komentarze: 0

Oczywiście po myśli córki. Trener po konsultacji ze swoją żoną powiedział tancerzom, że mają do zaliczenia cztery turnieje GPP oraz dwa turnieje IDSF w Polsce. To równoznaczne z utrzymaniem celu, jakim jest ich udział w mistrzostwach Polski.

I bardzo dobrze.

19.11.2008

wiktim : :
lis 22 2008 Co może oznaczać ten sen - 65
Komentarze: 0

Śniłem, że byłem w biurze ex. żony w S. Byłem jednak w sytuacjo obecnej, czyli po rozwodzie i mieszkając w Warszawie.

Okazało się, że jest po staremu, czyli że ona nie przejmuje się klientami. Otworzyła biuro pół godziny później, niż jest informacja. Klienci już czekali. Nie byli tym zdziwieni i nie zachowywali się wrogo. Jakby byli przyzwyczajeni.

We śnie przewinął się mój średni brat. Że niby miał z nią w tym biurze pracować, ale jak się pojawił, tak i zniknął.

Ona załatwiała sprawy, jak i kiedyś, czyli co umiał – to owszem – co nie potrafiła, odmawiała załatwienia.

Jakiś klient zwrócił się do mnie ze sprawą a ja mu odpowiedziałem zgodnie z prawdą, czyli że jesteśmy po rozwodzie i ja w firmie już niczym się nie zajmuję. Ex coś tam powiedziała, iż co to kogo obchodzi, ale ja odrzekłem, że przecież takie są fakty. Nie miała na to nic do powiedzenia.

19.11.1008

wiktim : :