Komentarze: 0
Szedlem gdzieś ulicą z córką, która we śnie była synem jakby. Zobaczyliśmy dwie kobiety, jedna młodsza. Wygląd jednej (tej młodszej - dziewczyny) zapamiętałem, bo mi się podobała, drugiej zaś nie mogłem sobie przypomnieć. Ta kobieta podobala się zresztą także synowi (czyli córce).
Potem ta dziewczyna pojawiła się i wówczas okazało się, że zakochana w synu. Wiedziała, że mnie się podoba, ale dała mi do zrozumienia, że dla mnie odpowiednia będzie ta kobieta, z którą przedtem szła. Nie wiem, w którym momencie córka była znów córką a ta dziewczyna – chłopakiem, w niej zakochanym – nie jestem pewien, czy z wzajemnością. Nie wiem, czy jeszcze jako chłopak, czy już jako dziewczyna, pokazał/a mi idącą tą kobietę. Widzieliśmy ją z tyłu, chromą, utykającą na prawą nogę. Miałem jednak świadomość, że to dobra kobieta, która będzie mi odpowiadać.
Gdy córce opiwiedziałem ten sen, to powiedziała mi, że jest w niej zakochany chłopak, z którym była w poprzedni weekend na studniówce w Poznaniu. Nie podoba się jej jednak ani fizycznie, ani też w żadnym, innym wymiarze. Dała mu się zaprosić na studniówkę, bo dzięki temu miala możliwość spotkać się z koleżeństwem z pierwszej klasy LO.