Odpowiedzi nie było, ale reakcja owszem
Komentarze: 0
Zaś reakcja polegała na tym, że b. żona rozmawiała z mieszkającą ze mną córką i tłumaczyła jej, że więcej, niż przekazuje i daje jej, łożyć na nią nie może, bo nie ma pieniędzy. Aby wzmocnić swoją wiarygodność – płakała.
Nie było innego wyjścia, jak wysłać kolejny list:
Prawda boli, wiem. Często bardziej, niż kłamstwa
Tylko nie wiem, dlaczego tym bólem obciążasz A. Chociaż właściwie, to wiem. Chcesz dać jej do zrozumienia, jakim to złym człowiekiem jestem.
Tymczasem to Ty, wobec mnie, jesteś zdolna tylko do wojowania (i wciągania w to, kogo się da) a nie masz ani trochę woli do podjęcia próby rozwiązania naszych spraw na zasadzie porozumienia się. Twój płacz dowodzi, że chwytasz się grania na emocjach a zachowanie takie jest charakterystyczne, gdy nie ma się nic, aby podważyć trafne i prawdziwe argumenty.
Może zrób inaczej. Spróbuj chociaż. Zaproponuj rozwiązanie, zamiast znów rozpoczynać akcję napuszczania na mnie, tym razem także A. Po rozmowie z Tobą ona jest przekonana, że mój ostatni list dotyczył jej właśnie. A przecież ten list dotyczył Twoich, nierozsądnych zachowań.
Ja jej listu nie dam do przeczytania, bo to sprawy z nią właśnie związane są tam poruszone w niewielkim stopniu. Ale przede wszystkim dlatego, że ona ma zająć się swoimi sprawami a nie naszymi.
Pisząc poprzedni list nakreśliłem Ci nasze pozycje wyjściowe. Pokazałem też, że niepotrzebnie komplikujesz nawet proste do załatwienia sprawy (przykład płyty z danymi) a także, że uznajesz za wrogów wszystkich tych, którzy nie są po Twojej stronie a starają się patrzeć na wszystko z boku, bez stawania po czyjejkolwiek stronie.
Nasze sprawy musimy załatwiać my sami, bez włączania innych a A. w szczególności. A że sędzina, – mimo, że był taki mój wniosek – nie zechciała podzielić majątku, to trudno, abym ja to załatwiał w S., mieszkając w Warszawie.
Wypada więc na Ciebie, dlatego pozbieraj się wreszcie i zrezygnuj z wojny a zacznij zbliżać się do porozumienia.
Ile jeszcze razy mam Ci uświadamiać, że jest to możliwe, jeśli przestaniesz samą siebie blokować, powygaszasz wszystkie czerwone światełka, jakie zapalają Ci się po przeczytaniu czegokolwiek, co ja napiszę.
Gdy spojrzysz na wszystko, widząc sprawy do załatwienia, pomijając natomiast głupie rady „życzliwych” Ci, i pomijając to, co do mnie obecnie czujesz, to dasz radę.
J.
Dodaj komentarz