W czym tkwi istota problemu?
Komentarze: 1
Wszyscy w rodzinie (także młodsza córka będąc „tam”) widzą jedynie skutek, nie zaś przyczynę. Z ich optyki nie jest ważne, „dlaczego”, ale „że” wyjechałem.
To stare, jak świat niemal, że skutek jest bardziej zapamiętany, niż przyczyna.
Córka przywiozła także, wcale – wbrew pozorom – niepokrzepiającą wiadomość. Zięć i b. żona już nie idą ręka w rękę. Zięć (zdaniem młodszej córki) ma do swojej żony pretensje, że pomaga mojej b. żonie w prowadzeniu firmy a ma przecież dwóch synów. Jej zdaniem zięć uważa, że starsza córka powinna zajmować się dziećmi. Moja młodsza wysnuła wniosek, że zapewne zięć ma do mnie żal, że wyjechałem, co powoduje konieczność pomocy przez jego żonę.
Chyba tu zięć ocenia trafnie, chociaż jednak egoistycznie, że moja żona (przyczyna) i ja (skutek) utrudniliśmy mu ustawienie świata wokół siebie (jako „pępka”) wg. jego koncepcji.
Dodaj komentarz