Archiwum 11 listopada 2008


lis 11 2008 Co może oznaczać ten sen - 51
Komentarze: 0

Początek pamiętam tak, że zostałem uratowany przed jakimś upadkiem, czy raczej spadnięciem ze skarpy, bardzo wysokiej, jakby z urwistego brzegu morza. Wydawało mi się, że ratowali mnie średni brat, mieszkający na ojcowiźnie. Zostałem uratowany przez podanie mi taśmy gumowej, dość długiej i mocnej kol. białego. Nie była to lina, jak Bangi, ale była płaska.

Działanie tej taśmy bardzo mi się spodobało. Po dosięgnięciu nogami gruntu poszedłem do tyłu rozciągając tą taśmę a jednocześnie przesuwając ręce do końca jej długości. Znalazłem się jakby nad brzegiem morza a przede mną w pewnej odległości opisywana wcześniej piaszczysta skarpa.

Gdy już naprężenie było maksymalne, to zostałem wyniesiony w powietrze i tak leciałem w stronę skarpy. Ten mój lot był w zupełnej odwrotności logicznej, gdyż im byłem bliżej punktu zamocowania taśmy (gdzieś pośrodku przestrzeni między skarpą w punktem startu), tym byłem wyżej. Swojego ciężaru nie czułem w tym sensie, że nie bolały mnie dłonie z wysiłku utrzymywania się w powietrzu. Jakbym nic nie ważył.

Gdy tak leciałem, to w końcu okazało się, że taśma miała miejsce zamocowania w najwyższym punkcie skarpy. Pod koniec lotu odbiłem się od piaszczystej ściany skarpy i znów opuściłem się na grunt. Postanowiłem bowiem powtórzyć ten przyjemny lot.

Powtórzyłem ten lot z wielką przyjemnością jeszcze najmniej dwa razy.

15.10.2008

 

wiktim : :
lis 11 2008 Siostra zmarłej Z.
Komentarze: 0

Na stypie podeszła do mnie.Ona mnie znała, ja jej nie. Podziękowała mi za to, że odwiedziłem Z. w szpitalu w Poznaniu. Powiedziała, że dla Z. było to bardzo ważne i że z tych odwiedzin była bardzo zadowolona.

Na stypie spotkałem się z wieloma oznakami sympatii. Np. średni jej syn, na moje zaproszenie do Warszawy zareagował zaproszeniem mnie do Liverpoolu, gdzie mają dom.

15.10.2008

wiktim : :
lis 11 2008 Pożegnanie jakieś niepełne
Komentarze: 0

Zauważyła jako pierwsza młodsza córka. Przypomniała pożegnanie mojej matki oraz matki b. żony. Chodziło jej o otwarcie trumny. W obydwu wspomnianych przez nią przypadkach tak się stało, natomiast jeśli chodzi o zmarłą Z., to tego nie było. W S. nie ma takiego zwyczaju a tłumaczy się to tym, że lepiej pamiętać osobę zmarłą taką, jaką była za życia a nie po śmierci jak wyglądała.

To dla mnie jakieś dziwne myślenie, niezgodne z moją mentalnością, z moim wychowaniem, z moją humanistyczną duszą. Zbyt jakby fizyczne podejście do człowieka, tzn., że jest się człowiekiem, póki żyje a potem jest jedynie truchłem. Dla mnie człowiek jest zawsze, jakim był i jak postępował w życiu. Liczą się dla mnie jego doczesne zachowania. Wygląd ma drugorzędne znaczenie, dlatego nie zgadzam się głęboko z takim, jak opisałem, myśleniem o zmarłych. To kojarzy mi się z kastami w Indiach i "nietykalnymi", z którymi kontakt fizyczny - jakikolwiek - dla innych kast był, (a zapewne jeszcze jest) niedopuszczalny.

Nie zgadzam się, że kontakt ze zmarłym po jego śmierci jest niehigieniczny. Nie zgadzam się z tym, że zmarły jest kimś (albo, o zgrozo, czymś) gorszym. To nie mieści się w moim pojmowaniu świata i odbiorze ludzi. Dla mnie człowiek także po śmierci jest godzien szacunku. Widzę w nim to, co i przed śmiercią a prawo do pożegnania w sposób mnie odpowiadający uważam za fundamentalny. Kto nie chce, nie musi tego w taki sposób czynić.

To kolejne zaskoczenie, jakie spotkało mnie tego, smutnego dnia. Odbieram to jako przeważanie w córce postawy humanistycznej, których to cech nie aż tak dużo dotąd dostrzegałem w niej do tej pory.

Przecież i mnie zabrakło takiego pożegnania zmarłej Z. Tego nie niweluje fakt, iż stoją mi przed oczyma obrazy z pogrzebów, które obserwowałem w młodości. Wielokrotnie spotkałem się z sytuacjami, że matki, czy żony, (najczęściej właśnie kobiety) były odrywane silą od zmarłego syna, zmarłej córki, męża itp., gdy niepogodzone z odejściem przedwczesnym osoby, przywierały do nieżyjącej osoby i za nic nie pozwalały na zamknięcie trumny przed opuszczeniem jej do grobu. Sam nie widziałem, ale słyszałem o wskakiwaniu do grobu za trumną.

Pocałunki na pożegnanie, pieszczotliwe dotykanie dłoni, czy twarzy. Tego mi zabrakło, więc dla mnie pożegnanie inne jest niepełne i sztuczne.

15.10.2008

wiktim : :
lis 11 2008 Bratanek już w Danii
Komentarze: 0

Trafiło mu się zajęcie zaproponowane przez jego kolegę. Pojechał więc za 9 Euro za godzinę. Jednak mojego laptopa naprawił. Przekazała mi go jego żona. Teraz jedynie pozostaje mi zainstalowanie modemu.

15.10.2008

wiktim : :
lis 11 2008 Pytania i odpowiedzi
Komentarze: 0

Młodsza córka pytała mnie po stypie, o czym rozmawiałem z najbliższą przyjaciółką zmarłej. Ton pytania nie był dobry, bowiem zakładała, że rozmawialiśmy na pewno o niczym dobrym, choćby i dla niej a w szczególności dla mojej byłej. M. jest uważana za plotkarę.

Tymczasem o mojej byłem rozmawialiśmy bardzo niewiele, bo jedynie tyle, że M. zauważyła jej obecność na stypie. Z kolei o młodszej córce M. przekazała mi informację zaskakującą, także dla mnie zaskakującą, że zmarła Z. bardzo ją lubiła. Gdy powiedziałem to córce, w jej oczach pojawiły się łzy, bo i ona nie spodziewała się, że tak było.

14.10.2008

wiktim : :