Kategoria

Krzywdy moje i innych, strona 2


lis 21 2008 "Mąż po pracy musi ..."
Komentarze: 0

A to tyczy zięcia mojego brata. Tenże bowiem stwierdził, że skoro pracował, to dziecka nie powinien już bawić. Swojego dziecka!

To było usłyszane przeze mnie mimochodem

Skomentowałem to bratu, że ciąża jest nazywana stanem błogosławionym. Dziecko jest zaś szczęściem dla rodziców a nie jakąś karą. Bawienie się ojca z dzieckiem, to przyjemność a nie obowiązek. Radziłem mu ten temat dyskretnie wywołać przy najbliższym spotkaniu przy stole z rodzicami (rodziną) zięcia.

12.11.2008

wiktim : :
lis 21 2008 "Kręcenie wora"
Komentarze: 0

Wczoraj odwiedziłem brata. Jego (od niedawna) zięć zadziwia go swoim zachowaniem i denerwuje. Nienawidzi kota, który jest u nich (brata) w domu. Tymczasem jego żona (a moja bratanica) bardzo lubi tego kota. Poza tym ów zięć nie lubi tradycyjnych dań kuchni domowej a tylko fast foody. Ma też pretensje do swojej żony, gdy ich miesięczne dziecko płacze. Wini ją za to i uważa, że źle się dzieckiem zajmuje. To wszystko sprawia, że dochodzi między nimi do spięć.

Jeszcze jedno bratu się nie mieści w głowie. Już dwa razy zauważył, że zięć, gdy ma nieco wypite, to swojego ojca przyciska do ściany i chwyta za genitalia mówiąc: "bo ci te jaja ukręcę" - tak ot, bez jakiegoś powodu.

Brat uważa, że ojciec zięcia jest okropnie traktowany w swoim domu przez żonę, córkę i syna (teraz może mniej, bo syn mieszka u mojego brata).

10.11.2008

wiktim : :
lis 16 2008 Partner taneczny córki
Komentarze: 0

Co o nim mówi jego babcia, to się tu nie nadaje do publikowania ze względu za wulgarność. Dla mnie to facet (?) nie posiadający tzw. jaj. Tchórzliwy, zachowawczy i mało przebojowy. Coraz pewniej dochodzę do wnuiosku, że szkoda było 1,5 roku.

Co jednak dalej?

24.10.2008

wiktim : :
lis 11 2008 Siostra zmarłej Z.
Komentarze: 0

Na stypie podeszła do mnie.Ona mnie znała, ja jej nie. Podziękowała mi za to, że odwiedziłem Z. w szpitalu w Poznaniu. Powiedziała, że dla Z. było to bardzo ważne i że z tych odwiedzin była bardzo zadowolona.

Na stypie spotkałem się z wieloma oznakami sympatii. Np. średni jej syn, na moje zaproszenie do Warszawy zareagował zaproszeniem mnie do Liverpoolu, gdzie mają dom.

15.10.2008

wiktim : :
lis 11 2008 Pożegnanie jakieś niepełne
Komentarze: 0

Zauważyła jako pierwsza młodsza córka. Przypomniała pożegnanie mojej matki oraz matki b. żony. Chodziło jej o otwarcie trumny. W obydwu wspomnianych przez nią przypadkach tak się stało, natomiast jeśli chodzi o zmarłą Z., to tego nie było. W S. nie ma takiego zwyczaju a tłumaczy się to tym, że lepiej pamiętać osobę zmarłą taką, jaką była za życia a nie po śmierci jak wyglądała.

To dla mnie jakieś dziwne myślenie, niezgodne z moją mentalnością, z moim wychowaniem, z moją humanistyczną duszą. Zbyt jakby fizyczne podejście do człowieka, tzn., że jest się człowiekiem, póki żyje a potem jest jedynie truchłem. Dla mnie człowiek jest zawsze, jakim był i jak postępował w życiu. Liczą się dla mnie jego doczesne zachowania. Wygląd ma drugorzędne znaczenie, dlatego nie zgadzam się głęboko z takim, jak opisałem, myśleniem o zmarłych. To kojarzy mi się z kastami w Indiach i "nietykalnymi", z którymi kontakt fizyczny - jakikolwiek - dla innych kast był, (a zapewne jeszcze jest) niedopuszczalny.

Nie zgadzam się, że kontakt ze zmarłym po jego śmierci jest niehigieniczny. Nie zgadzam się z tym, że zmarły jest kimś (albo, o zgrozo, czymś) gorszym. To nie mieści się w moim pojmowaniu świata i odbiorze ludzi. Dla mnie człowiek także po śmierci jest godzien szacunku. Widzę w nim to, co i przed śmiercią a prawo do pożegnania w sposób mnie odpowiadający uważam za fundamentalny. Kto nie chce, nie musi tego w taki sposób czynić.

To kolejne zaskoczenie, jakie spotkało mnie tego, smutnego dnia. Odbieram to jako przeważanie w córce postawy humanistycznej, których to cech nie aż tak dużo dotąd dostrzegałem w niej do tej pory.

Przecież i mnie zabrakło takiego pożegnania zmarłej Z. Tego nie niweluje fakt, iż stoją mi przed oczyma obrazy z pogrzebów, które obserwowałem w młodości. Wielokrotnie spotkałem się z sytuacjami, że matki, czy żony, (najczęściej właśnie kobiety) były odrywane silą od zmarłego syna, zmarłej córki, męża itp., gdy niepogodzone z odejściem przedwczesnym osoby, przywierały do nieżyjącej osoby i za nic nie pozwalały na zamknięcie trumny przed opuszczeniem jej do grobu. Sam nie widziałem, ale słyszałem o wskakiwaniu do grobu za trumną.

Pocałunki na pożegnanie, pieszczotliwe dotykanie dłoni, czy twarzy. Tego mi zabrakło, więc dla mnie pożegnanie inne jest niepełne i sztuczne.

15.10.2008

wiktim : :