Wątek zaczął się jakoś wcześniej czymś, ale pamiętam od momentu, gdy zobaczyłem kurę. Byłaona obok dworca kolejowego w S. Chodziła przy żywopłocie. Nie jestem pewien, czy widziałem to, ale na pewno zniosła tam jajko. Potem zobaczyłem inną kurę, ale jakieś 200 metrów od dworca w stronę centrum miasta. Ta kura to najpierw grzebała pazurami gdzieś na poboczu jezdni, potem weszła na jezdnię i wydawało mi się, że robi kupę. Byłem pewien, że zrobiła, ale odchodów jednak nie zobaczyłem. Potem zrobiła wysiłek charakterystyczny dla znoszenia jaj i zniesione jajko delikatnieopadło na jezdnię. Jajko było koloru szarego.
Poźniej, gdy już wydawało mi się, że nie śpię, składalem jakąś ogromną narzutę z zamiarem podzielenia jej na odpowiednie do wielkości tapczana kawałki. Miałem dzielić ją na trzy równe części. W pewnym momencie narzutę tak złożoną równo rozłożyłem w powietrzu równolegle do podłoża. Narzuta opadla a następnie zaczęła się unosić i jeszcze bardziej wygładzać na powierzchni. Gdy spostrzeglem to, położyłem się na nią i unosiłem w powietrzu. Widział to zdarzenie jakiś mężczyzna tam będący a ja jestem pewien, że był to polski aktor Henryk Talar. Stał trochę wyżej, niż ja, chyba na tapczanie. Gdy już zszedłem z narzuty i przestałem unosić się, to ten mężczyzna chciał także lewitować na innej narzucie, którą miał a była ona właściwego rozmiaru dla tego typu przedmiotów. Spagł jednak razem z tą narzutą na brzuch i twarz na podłoże, jednak nie potłukł się raczej.