Kategoria

Krzywdy moje i innych, strona 4


wrz 29 2008 Dylematy
Komentarze: 0

Trudno, abym był pewien a tym bardziej abym przesądzał, że zawał Z. wywołał przemyślenia mogące mieć wpływ na zachowanie mojej starszej córki oraz zięcia względem mnie. Wprawdzie najstarszy brat zięcia, jak już wcześniej pisałem, przygroził mu, ale co innego syn a co innego zięć.

Nic więc dziwnego, że zastanawiałem się, jak zachować się wobec córki w kwestii odwiedzin.

Byłem także u znajomej, która ma wspólne z Z. interesy i ona we wszystkim jest zorientowana. Nie umiała mi podpowiedzieć. W końcu wpadłem w pewną pułapkę, nie wiedząc, czy lepiej nie odwiedzać i tego rodzaju stres przeżyć, czy odwiedzać w grobowej atmosferze.

Tak zeszło do popołudnia. Przed 16. szedłem sobie po S. Spotkałem syna, który szedł z kolegą. Pogadałem z nim o różnych duperelach, nic konkretnego.

W międzyczasie wyszła moja b. żona z biura, bo umówiona była z nim. Zapytałem ją, jak mam się zachować wobec córki biorąc pod uwagę, że zniechęciła do kogo się z rodziny dało. Obraziła się, że nie.

Potem zadzwoniła do mnie i powiedziała, że i ona z zięciem nie jest obecnie w dobrych stosunkach i że mam do córki zadzwonić, to się dowiem, co ona sądzi i moich odwiedzinach. Mając na uwadze jej zachowanie przed chorobą Z. w kontekście planowanych chrzcin, zatelefonowanie do córki nie było dla mnie łatwe. Był zresztą czas, że nie odbierała ode mnie telefonów, co b. żonie powiedziałem.

Potem, wiedząc, że b. żona tam już jest i może coś powie, zadzwoniłem do córki. Odebrała. Zapytałem, jak obecnie ma się kwestia moich odwiedzin. Powiedziała, że mogę ją odwiedzić stwierdziła, ale że w tym czasie jest to niemożliwe. Gdy zapytałem, czy z powodu obecności b. żony – potwierdziła.

Gdy powiedziałem, że zięcia wolałbym nie zastać powiedziała, że on wraca z pracy ok. godz. 18.00.

Umówiłem się więc na jutro, na godz. 10.00.

wiktim : :
wrz 29 2008 Odwiedziny w szpitalu
Komentarze: 1

W niedzielę, gdy przyjechałem do Poznania, zgodnie z obietnicą, odwiedziłem Z. w szpitalu. Zastałem tam jej starszego syna z żoną oraz jej chrześniaka. Porozmawialiśmy o tym i o owym a w dużym stopniu o powodach zawału Z., o przebiegu choroby, reanimacji i późniejszym leczeniu – jak to w szpitalu.

Ze spaw związanych ze mną dowiedziałem się, że moja była żona otrzymała zakaz odwiedzin, natomiast odwiedziny mojej córki i zięcia dopuszczalne są tylko dlatego, że przyjeżdżają z wnukami. Starszy wnuk bardzo babcię kocha a ona też. Do młodszego już przed zawałem babcia Z. miała o wiele bardziej ograniczony dostęp. Ze starszym przebywała cale dnie, bo umie to robić i lubi. Opowiadała mi w szpitalu, że chciała, ale moja starsza córka nawet nie pozwoliła jej jechać z nim wózkiem na spacer.

Dowiedziałem się też, że starszy brat dał ostrą reprymendę mojemu zięciowi w kwestii zachowań wobec matki.

Z. powiedziała, że, mimo, iż ja i moja była żona, ostrzegaliśmy przed darowaniem domu za życia, ona tego nie posłuchała i teraz wie, że to był błąd. Także najstarszy syn żałuje teraz, że tak szybko się zgodził na symboliczne spłacenie przez zięcia jego części.

wiktim : :
wrz 25 2008 A zimą może być tylko gorzej!
Komentarze: 0

 

 

Córka mojego brata a moja chrześniaczka, chociaż w ciąży i tuż przed połogiem, jest wobec niego nieznośna, jak przed „zaciążeniem’. O stosunku wobec mojej córki, gdy córka mieszkała u brata, pisałem w blogu pod innym adresem. Żona brata jest płatną opiekunką osoby starszej we Włoszech.

Brat w takich sytuacjach idzie „odsiedzieć” napad agresji córki do samochodu. Dzisiaj dzwonił ok. 21.00 a wiem, że to „odsiedzenie” trwa zwyczajowo ok. 2 godz. Tymczasem pracę zaczyna o 6.00 a musi przejechać z Ksawerowa (Mokotów) na Annopol (Brudno).

A brat także, jak nieszczęsna Z., ma problemy zdrowotne. Jest konieczna operacja zastawki serca. Jest mu więc niezbędny spokój.

O sytuacji poinformowałem matkę także chrzestną. Ona nie jest w stanie zrozumieć postępowania swojej/naszej chrześniaczki. A. (chrzestna) jest wychowana w niespotykanym wręcz szacunku do rodziców. Do swoich nie zwracała się inaczej, niż: „mamuniu”, „tatuniu”. T swego czasu było dla mnie nie do pojęcia, taki szacunek, wcale nie wymuszony.

No, ale trzeba działać, a nie rozczulać się.

Moja młodsza córka bez problemu (nawet uprzedzając moje pytanie) zgodziła się, aby brat mój zamieszkał z nami.

No i będę musiał zająć się jeszcze i tą sprawą.

Łatwo nie będzie, ponieważ dwie osoby zmieniły miejsce pracy, rezygnując, nam, rozpoczynającym, aktywność, (ale i szansa na powodzenia) musi się zwiększyć.

Trzeba jednak działać.

Aż dziw, że jeszcze nie śpię, bo zaczynam o 8.30., a więc wstać muszę prawie dwie godziny wcześniej.

Jeśli jednak „chce się”, to da się radę.

 

wiktim : :
wrz 19 2008 Z jej serdeczną koleżanką
Komentarze: 0

Udręczona Z. powoli dochodzi do siebie. Dzisiaj dostałem od niej SMS-a o treści:

„Pozdrawiam nie dzwon bo mam kiepski glos na razie nie dzwon”

Odpowiedziałem:

„Dziekuje za pozdrowienia. Zdrowiej i zyj w zdrowiu jeszcze wiele lat.”

Dostałem odpowiedź:

„OK.”

Jestem w stałym kontakcie z jej serdeczną koleżanką, wieloletnią i wierną. Potem z nią rozmawiałem. Nie kryła radości z poprawy zdrowia Z. Powiedziała, że była u nie przedwczoraj. Lekarz prowadzący powiedział, że to wręcz cud, że Z., po tak rozległym zawale, jaki ją dotknął, żyje jeszcze. Powiedział, że jeszcze nie spotkał się z takim przypadkiem.

Wynika z tego, że Z. ma bardzo „wporzo” swojego anioła stróża albo też zawiązała się ich pozytywna koalicja, tzn. naszych wnuków: K., młodszego K. A także może w niej być mój anioł stróż, no i przede wszystkim Z. Ten ostatni mógł zebrać informacje co do potrzeby bycia Z. jeszcze na tym świecie, no i mamy cud.

wiktim : :
wrz 14 2008 Oczywiście, żadnych wiadomości
Komentarze: 0

Jedynie młodsza córka (z którą mieszkam w Warszawie) powiedziała mi, że wie od matki, iż Z. została odłączona od aparatury. Z drugiej jednak strony, brak wiadomości jest dobrą wiadomością.

wiktim : :