Komentarze: 0
Do miejscowości urodzenia zawiozła nas (mnie i starszego brata) młodsza córka moim Mercedesem, którego prawie już jej podarowałem.
Trzeba tu wspomnieć, że zarówno syn, jak i starsza córka , na 18. urodziny dostali samochód (lub pieniądze na samochód). Ja przyobiecałem młodszej tego Merca licząć, że "mamuśka" też się dołoży. Ale ona rzekła swoje, że nie ma pieniędzy.
No cóż, zawsze to samo.
Na pozątku córka jechała tak sobie - zbyt kurczowo trzymała się prawej strony drogi, licząc wszystkie dziury na skraju jezdni. Później było coraz lepiej. Jednak pod koniec jazdy była już zmęczona a przez to mało skoncentrowana. Ponieważ jednak pod koniec nie było na drodze żadnych innych pojazdów, dowiozła nas bezpiecznie.
Na miejscu byliśmy przed północą a rozmawialiśmy jeszcze ze dwie godziny.
Potem śniliśmy.
2.11.2008