Wczoraj tancerze rozmawiali z trenerem. J. przedstawił swoje (czyli babci, narzucone mu, bo on w drodze powrotnej z Łodzi zupełnie z nią się nie zgadzał) argumenty a córka swoje (które są zgodne i są jakby moje także, ale nie narzucone).
Trener nie podjął decyzji a ma o niej powiedzieć dziś, po tym, jak się naradzi ze swoją żoną, z którą razem prowadzą klub, jako trenerzy.
Co córka nie zdążyła powiedzieć trenerowi, powiedziała J. Ma jeszcze coś powiedzieć dzisiaj.
Powiedziałem jej, że dla mnie najgorsze jest to, iż mieli kilka dni temu założone plany. Zgadzali się z tymi planami wszyscy a teraz są one wywracane do góry nogami. Teraz mają być nowe, bardziej zachowawcze, ale kto zaręczy, że znów pod wpływem jakichś błahych powodów znów nie ulegną zmianie.
18.11.2008