Komentarze: 0
Okazało się, że nieco wyszedłem przed szereg. W firmie obchodzi się bowiem urodziny a ja kupiłem ciastka, cukierki i wino (dwie butelki). Tymczasem, jak się okazało, to rola jednej z pracownic, która te sprawy załatwia dla jubilatów (nie zaś dla solenizantów). Niemniej jednak dostałem prezent – serce (butonierkę z czekoladkami).
Życzenia złożyli mi w kolejności: córka najmłodsza (tuż po północy), brat z Warszawy, druga córka, syn, współpracownicy, ex, zięć, urodzona w tym samym dniu siostrzenica ex, B. z Grójca oraz bratanek (mój chrześniak).
Słyszałem w radiu, że dzisiaj moje imieniny oraz K., ale dopiero, gdy córka zadzwoniła do mnie w pytaniem, czy mam kalendarz, spracowało mi, że imłodszy wnuk ma dzisiaj imieniny.
Nikt tego nie planował i wcześniej nie skonstatował. To czysty przypadek. Wybierane było imię a nie imieniny. W sumie więc to wola opatrzności. A może córka uczyniła to jakoś intuicyjnie, wybierając takie imię.
Cieszy mnie to oczywiście.
No, ale imprezy nie będzie. Nie jestem jeszcze dość zainstalowany w Warszawie, aby coś zorganizować.
Może w przyszłym roku.
21.11.2008