Komentarze: 0
W piątek w biurze macierzystym, ale nie w biurze centralnym obecnie, (chociaż w centrum), odbyła się mała impreza. Ponieważ właściciel nie dba o najemców, ci opuszczają wynajmowane u niego lokale. Podobno zaczyna się reflektować, ale już niemal 1/4 lokali jest pusta.
Wracając do imprezki. Pojechałem tam z szefową biura, w którym pracuję i jeszcze jedną - pracowniczką marketingu.
Frekwencja (a mieli być wszyscy, ze wszystkich oddziałów) nie była duża. Było raptem z 10 osób. Oboje szefowie firmy byli.
Ogólnie było miło a na dodatek było piwo, wino i wódka - wedle upodobań. Ja ograniczyłem się do popijania piwa.
Poznałem koleżankę z innego biura i niespotykanym raczej u nas imieniu (imię pochodzenia wschodniego). Co ciekawe, skarżyła się komuś, że z kolejnym facetem jej nie wyszło.
Miałem ze sobą aparat fotograficzny a od szefowej biura miałem zadanie wyczerpania nowych baterii (akumulatorków), do cna. Owa koleżanka z pasją robiła zdjęcia rybek w akwarium, aby uzyskać takie, kiedy to dwie rybki dają sobie buzi. Po chyba pół godzinie wreszcie jej się udało. Tymczasem akumulatorki nadal działały w najlepsze.
Już w swoim mieszkaniu włączyłem film. Skończyło się miejsce na karcie pamięci a zasilanie było nadal. Postanowiłem więc film skasować, aby uzyskać miejsce. Niestety - skasowałem wszystko.
Co ona na to powie?
Także podczas tej imprezy szefowa firmy mówiła mi, że to sam każdy wywołuje takie a nie inne reakcje wobec swojej osoby. Ja jednak tego aspektu psychologicznego nie do końca rozumiem.
05.10.2008