Komentarze: 0
Wczoraj córka po raz drugi była u psychologa. Nie wiem nic więcej, bo nie mieliśmy czasu, aby o tym porozmawiać. Ostatnio nasze sprawy tak nas absorbują, że nie ma na to czasu.
Może to miejsce okaże się najlepsze.
Wczoraj córka po raz drugi była u psychologa. Nie wiem nic więcej, bo nie mieliśmy czasu, aby o tym porozmawiać. Ostatnio nasze sprawy tak nas absorbują, że nie ma na to czasu.
Ostatnią noc miałem niespokojną.
Z opisanego wcześniej powodu.
Rano zadzwoniłem ja. Powiedziałem, co mi leży na sercu. Zganialem na koleżanki, ale w sumie to chodziło mi o uspokojenie babci J. Prosiłem ją, że tancerzom należy dać spokój na czas przygotowań do mistrzostw Polski.
Babcia J. jak zwykle. Zgadza się niby z moim zdaniem a potem znow wyskakuje z jakimiś sensacjami.
Będzie tak na pewno i tym razem.
Wczoraj zadzwoniłs babcia J., że są w internecie zdjęcia z turnieju w Sosnowcu.
No i zaczęło się.
Zdjęcia są do niczego. J. Jest za ciemny a A. ma znów podniesione barki. Musi coś z tym zrobić, bo nigdy rundy nie przejdą. I że wyszła grubo w tej sukience. Na koniec powiedziala coś, że wynikało to z opinii dwóch koleżanek (a matek innych tancerek.
Ja zdjęć jeszcze nie widzialem w tym czasie, więc nie moglem skomentować. Jedynie tyle powiedziałem, że dobrze, że owe koleżanki nie są trenerkami. To powiedziałem tak na gorąco, bo teraz to bym powiedział, że szkoda, że nie są trenerkami a dobrze, że nie są sędzinami. Wiadomo, na gorąco nie zawsze wypowiedzi są najtrafniejsze.
Dodatkowo córka powiedziała mi, że jej parnter w poniedziałek zachowywał się OK, a we wtorek był niemiły.
Wieczorem zobaczyłem zdjęcia. Rzecywiście, na jednym ze zdjęć, ale tylko na jednym, jedynym z kilkunastu A. ma podniesione barki.
Zdenerwowało mnie to. Gdy tancerze się zgadzają i zaczyna być widać postęp, to zaraz pojawia się jakieś przeszkadzanie.
Zapewne to wynik dzialań jednej z matek, której córce J. Odmówił partnerowania. Ona tymczasem należy do osób, którym się nie odmawia.
Przeczytalem ową, cieniutką książeczkę o miłości, pisaniu haiku i o sztuce w ogólności. Książeczkę tą pożyczyła mi szefowa firmy wiedząc, że zacząłem pisać haiku.
Opowiastka o miłości i porządaniu godna jest polecenia.
W podzięce napisalem szefowej haiku:
karma na drodze
bytu nam stawia
nas – drogowskazy życia
Potem książeczta ta trafiła do dwudziestokilkuletniej panienki. Bala sięczytania twierdząc, że rozczarowala się w życiu i w miłość już nie wierzy.
W czasie lektury stwierdziła, że płoni się, jak nastolatka.
współczucia warci
są jadący metrem
z palcami na skroniach
W-wa, 9.12.2008