Archiwum listopad 2008, strona 11


lis 16 2008 Co może oznaczać ten sen - 53
Komentarze: 0

Śnił mi się czterokondygnacyjny budynek. Na najwyższym piętrze był jeden z kolegów - związkowców, którzy pozostali w S.

Budynek był bardzo przeszklony. Im niższe piętro, tym większy. Tworzył rodzaj piramidy. Przeszklony przód tej kondygnacji był łukowaty, bardzo podobny do szafki pod telewizor, która została w mieszkaniu (obecnie żony) na wsi.

Ten kolega był w pokoju na najwyższym piętrze a ja z nim rozmawiałem będąc na dole przed tym budynkiem.

Na kolejnej, lub jeszcze niższej kondygnacji była jego żona.

Budynek był o tyle dziwny, że mimo, iż widziałem całe jego wnętrze, nie widziałem tam żadnych schodów, windy, czy innego urzadzenia mogącego służyć do komunikacji między piętrami

20.10.2008

wiktim : :
lis 16 2008 Po turnieju
Komentarze: 0

Byliśmy na turnieju międzynarodowym w Elblągu. Totalna porażka.

Wrósiła zmiana klubu, co było rozważane już w połowie września. Zadecydują tancerze: córka i jej partner, ale ja swoje zdanie powiedziałem. Albo wiodący, warszawski klub albo konsultacje w Radomiu. Widzę potrzebę całkowitego przemeblowania, bo w tej stagnacji nie można funkcjonować. Córka widzi to tak samo, przy czym wraca myślami do poprzedniego patrnera twierdząc, że gdyby miała dość kasy na utrzymanie go w Warszawie, to ...

Moim zdaniem, tanecznie byłi parą wręcz idealną, lecz mentalnie rozbieżną.

Tanecznie bardzo do siebie pasowali, ale też on traktował córkę nie do przyjęcia dla niej. To spowodowało ich rozstanie, przez nią postanowione.

Córka bierze część winy za to na siebie, że nie odwzajemniała pewnych sygnałów, wręcz odrzucała.

Ja to wiem. Zbyt surowe wychowanie, nie moje, o nie.

Obecny partner córki oświadczył, że wypowie się później, jakie widzi możliwości.

19.10.2008

wiktim : :
lis 16 2008 Co może oznaczać ten sen - 52
Komentarze: 0

Śniłem, że byłem na jakimś ogrodzonym terenie, ale nie utwardzonym. Przez bramę otwierając ją impetem, wjechał pusty autobus kierowany przez redaktorkę lokalnej gazety w S. (skąd niedawno wyprowadziłem się do Warszawy). Ja stałem w grupie osób. Gdy ona wjechałato zamierzyła zawrócić. Szło jej to nieporadznie, bardzo nawet. W pewnym momencie, widząc to, z grupy wyszedł (niby go znałem, niby nie) bardzo doświadczony kierowca. Chciał jej pomóc a najbardziej zawrócić owym autobusem osobiście. Ja próbowałem też pomóc mówiąc, jak daleko ma cofać, abyw coś, np. w ogrodzenie, nie uderzyć.

Kierująca redaktorka postanowiłea jednak sama wszystko zrobić. Wstąpiło w nią jakieś, niezwykle silne zdecydowanie w działaniu.

Podjechała przodem do ogrodzenia (była to siatka druciana) następnie ostro wystartowała do tyłu, jednocześnie maksymalnie skręcając kierownicą w prawo. Wydawało mi się, że już uderzy w ogrodzenie, jednak zmieściła się z tym manewrem i zatrzymała się przodem do bramy, którą wjechała po jej przełamaniu. Brama w tym momencie była zamknięta. Ja krzyczałem, informując ją o tym. Ona jednak, nie czekając na nic, ruszyła do przodu i jakby najeżdżając na tą bramę, wyjechała. Po jej wyjeżdzie, gdy bramę znów osadzono, okazala się ona nie bardziej zniszczona, niż przed najechaniem na nią kierowanym przez redaktorkę autobusem.

Swoją drogą, w ostatnim czasie zapamiętałem wreszcie jakiś sen, bo oststnio wiedziałem, że śnię, ale wszystko mi gdzieś z pamięci uciekało.

19.10.2008

wiktim : :
lis 11 2008 Co może oznaczać ten sen - 51
Komentarze: 0

Początek pamiętam tak, że zostałem uratowany przed jakimś upadkiem, czy raczej spadnięciem ze skarpy, bardzo wysokiej, jakby z urwistego brzegu morza. Wydawało mi się, że ratowali mnie średni brat, mieszkający na ojcowiźnie. Zostałem uratowany przez podanie mi taśmy gumowej, dość długiej i mocnej kol. białego. Nie była to lina, jak Bangi, ale była płaska.

Działanie tej taśmy bardzo mi się spodobało. Po dosięgnięciu nogami gruntu poszedłem do tyłu rozciągając tą taśmę a jednocześnie przesuwając ręce do końca jej długości. Znalazłem się jakby nad brzegiem morza a przede mną w pewnej odległości opisywana wcześniej piaszczysta skarpa.

Gdy już naprężenie było maksymalne, to zostałem wyniesiony w powietrze i tak leciałem w stronę skarpy. Ten mój lot był w zupełnej odwrotności logicznej, gdyż im byłem bliżej punktu zamocowania taśmy (gdzieś pośrodku przestrzeni między skarpą w punktem startu), tym byłem wyżej. Swojego ciężaru nie czułem w tym sensie, że nie bolały mnie dłonie z wysiłku utrzymywania się w powietrzu. Jakbym nic nie ważył.

Gdy tak leciałem, to w końcu okazało się, że taśma miała miejsce zamocowania w najwyższym punkcie skarpy. Pod koniec lotu odbiłem się od piaszczystej ściany skarpy i znów opuściłem się na grunt. Postanowiłem bowiem powtórzyć ten przyjemny lot.

Powtórzyłem ten lot z wielką przyjemnością jeszcze najmniej dwa razy.

15.10.2008

 

wiktim : :
lis 11 2008 Siostra zmarłej Z.
Komentarze: 0

Na stypie podeszła do mnie.Ona mnie znała, ja jej nie. Podziękowała mi za to, że odwiedziłem Z. w szpitalu w Poznaniu. Powiedziała, że dla Z. było to bardzo ważne i że z tych odwiedzin była bardzo zadowolona.

Na stypie spotkałem się z wieloma oznakami sympatii. Np. średni jej syn, na moje zaproszenie do Warszawy zareagował zaproszeniem mnie do Liverpoolu, gdzie mają dom.

15.10.2008

wiktim : :